Haribo, Pfirsiche-żelki o smaku brzoskwiniowym.
Te żelki to kolejna pozycja spośród słodyczy, którą wiele razy chciałam kupić, patrzyłam na nią ze świecącymi oczami, wyobrażałam sobie ten wyjątkowy smak... Kupiłam! I nie żałuję-teraz już wiem, że więcej ich nie kupię i przestanę o nich marzyć.;)Żelki są duże i ciężkie. Kandyzowane, obtoczone w cukrze, lekko galaretkowate, między cukrem a (nazwijmy to) miąższem znajduje się taka delikatnie twardawa otoczka, jak w żelkach Fruit/ Tropical, na pewno kojarzycie (o takich: klik). Nie są tak zbite i twarde jak większość słodyczy Haribo. Nie jestem zwolenniczką takiej konstystencji żelek, uwielbiam, gdy mogę je gryźć, a one wciąż zachowują niemalże niezmienioną formę, a zjedzenie takiego cukierka wymaga walki. ;) Soczyste i mocno brzoskwiniowe, co oczywiste wcale nie jest, bo w składzie występują koncentraty z pomarańczy, cytryny, mango, passiflory, czarnego bzu, czarnej porzeczki, aronii i winogron, a brzoskwini oczywiście ani śladu (ale czy w tych czasach to kogokolwiek dziwi)i ;). Niemniej takie oszukiwanie nie jest w porządku.
Komu polecam: osobom, które lubią żelki a'la galaretki, miękkie, mocno owocowe, soczyste.
Moja ocena: zupełnie nie moja bajka!
Waga opakowania: 100g
Liczba żelek: 14 sztuk
Cukier, syrop glukozowy, sybstancja żelująca (żelatyna), regulator kwasowości (kwas cytrynowy, kwas fumarowy), koncentraty owoców i roślin (pomarańcza, cytryna, mango, owoc passlflory, czarny bez, czarna porzeczka, aronia, winogrono), aromaty, fruktoza, cukier inwertowany
W 100g: W jednej sztuce (ok.7g):
kalorie: 353 kcal: 25,5
węglowodany: 82,8g w: 5,9g
w tym cukry:66,9g c: 4,8g
białko: 3,8g b: 0,3g
tłuszcz: 0,1g t: 0g
_____________________
Co za ciężki czas nastał w moim życiu. Nagromadziło się tyle spraw, tak różnych, a wszystkie bardzo ważne i równie ciężkie. Nawet na studiach wszystko zebrało się w jednym czasie. Żyję w biegu, udając, że moja doba wcale nie ma 24 godzin, a co najmniej 36. Nie lubię narzekać, sama wybrałam takie życie, takie studia, takie obowiązki. Ale czasami jest tak ciężko...
Za to to są jedne z moich ulubionych żelek Haribo :P Lubię najpierw rozpuszczać je w ustach aż zejdzie ta 'otoczka' ^^ ale z brzoskwinią faktycznie wiele wspólnego nie mają. A co do końcówki... nie martw się! Sama tak teraz mam ale to musi w końcu minąć głowa do góry i damy radę ^^!
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś przerzuciłam się na galaretki, ale żelki też lubię! Najbardziej te obtoczone w nazwę to "kwasku"^^
OdpowiedzUsuńPyszne są! Wiele żelków uwielbiam, ale te są jednymi z moich faworytów <3
OdpowiedzUsuńto się nazywają zachęty!:)
OdpowiedzUsuńDamy radę! Racja dla większości kwiecień jest ciężki. Pocieszam sie faktem, ze dość szybko minie, a potem maj i duzo wolnego :-)
OdpowiedzUsuńUwielbialam kiedyś tego typu żelki, ale wiecej już po żadne nie sięgnę :p
Kolejne żelki Haribo! Ta firma ma nieograniczone pomysły^
OdpowiedzUsuńTrochę zabawne, że w żelkach o smaku brzoskwiniowym nie ma ani śladu jakiejkolwiek brzoskwini. Ale teraz przez ciebie to mój wzrok coraz częściej zwraca się w kierunku żelków i galaretek czyli tego miejsca które zwykłe ignorowałam ;)
OdpowiedzUsuńDaj jedną! :D Albo dwie.. ;D Strasznie kusisz tym blogiem! A te żelki to w ogóle mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńKiedyś były to jedne z moich ulubionych :33
OdpowiedzUsuńOOO tak ! Lubię ich charakterystyczny smak! :)
OdpowiedzUsuń